środa, 16 kwietnia 2014

dzień szósty

Miałam dziś cudowny sen, w którym zmodziłam i zmontowałam piękny filmik modowy. Byłam nim zachwycona:) Pałam się czasem robieniem zdjęć i amatorskich filmików więc był to przyjemny sen.

Mam nadzieję, że po ostatnim poście nikt nie wziął mnie za wariatkę i antysemitkę, bo nią nie jestem. Wkurza mnie tylko, gdy ludzie na siłę chcą podkreślać swoją odmienność.

Dziś o zakupach. Jestem ostatnio maniaczką kupowania przez internet. Nie jest to najzdrowsze, bo w sklepie mam więcej hamulców, a tu ciągle mnie atakuje jakaś przecena i non stop wydaje mi się, że znowu jest mi coś potrzebne. Zaczynając od zwykłych, codziennych w Tesco online, poprzez złote wyprzedaże, fashion days, a kończąc na allegro, szafie i vinted. Kupuję, wymieniam, sprzedaję, a moja szafa pęka w szwach. Tłumacze to sobie kompletowaniem szafy dorosłej kobiety, która już powinna mieć swój styl, a jej garderoba powinna składać się z uniwersalnych i ponadczasowych elementów, które tworzą ze sobą nieskończenie wiele setów.

Tak jest w teorii. W praktyce wygląda to tak, że jak na każdą kobietę przystało jest mi ciągle mało!!! Jak zawalczyć z tym procesem? Znam wiele metod kupowania z głową. No i co z tego? Nic! 
Lubię się czuć zadbana i uwielbiam się stroić. Już jak byłam mała, czekałam tylko aż moja mama gdzieś wyjdzie  żebym mogła plądrować jej szafę i rysować sobie po twarzy kolorowymi kosmetykami. Wkładałam wiśniowe szpilki w rozmiarze 39, brałam do ręki okrągłą szczotkę i tak stawałam się gwiazdą estrady.

Dziś nie jestem żadną gwiazdą, ale nadal lubię się pacykować. Choć tęsknię trochę do czasów, kiedy zakładałam flanelową koszulę w kratę albo bluzę fruit of the loom i byłam przeszczęśliwa :)

Całuję
X

1 komentarz:

  1. A ja nadal zakładam czasem bluzę albo koszulę w kratę i mam wszystkich dookoła w nosie. Jak się nie podoba to niech nie patrzą :)

    OdpowiedzUsuń